Przepis-hit i petarda! ? ?
Ta domowa chałwa zrobiła furorę już na niejednej imprezie ?. Słodzona erytrolem – można użyć też ksylitol (radzę dać go mniej niż erytrolu w przepisie). Przy takich proporcjach, jakie podaję, wychodzi dosyć słodka – jak to chałwa – ale mniej słodka niż sklepowa. Koniecznie musi spędzić minimum parę godzin w lodówce, chociaż najlepiej przynajmniej 2-3 dni – wtedy smaki przechodzą między sobą i nabiera charakterystycznej lekko ciągliwej struktury.
Wolę ją robić z dodatkiem oleju rzepakowego jako elementu sklejającego, dodatkowo używam oleju nierafinowanego, który ma lekko orzechowy smak. Wolę dać taki olej ze względów zdrowotnych, chociaż wtedy chałwa wychodzi dosyć miękka. Można dać olej rzepakowy i (wcześniej rozpuszczony) olej kokosowy w proporcji 1:1, wtedy chałwa będzie miała jakiś bardziej konkretny kształt ?. Można robić różne wersje smakowe czy dodać np. orzechy. Jest pole do popisu! Ostrzegam – jest tak pyszna, że ciężko poprzestać na jednym kawałku! ?
Składniki:
na około 30 kawałków ze zdjęcia
- 200 g sezamu
- 50 g erytrolu
- 4 łyżki oleju rzepakowego nierafinowanego (40 g)
- w wersji kakaowej dodatkowo 2 łyżki kakao (20 g)
Wykonanie:
- Sezam delikatni podprażyć na suchej patelni – trzeba uważać, żeby go za mocno nie podpiec, ponieważ staje się gorzki. Wystudzić.
- Najpierw erytrol zmielić na puder w młynku albo wysokoobrotowym blenderze kielichowym, następnie sezam zmielić na proszek. Dokładnie wymieszać sezam z erytrolem i ewentualnie kakao, potem dodać olej i wymieszać ugniatając najlepiej ręką – składniki powinny się bez problemu połączyć, a zagniatając ręką dodatkowo wyciska się trochę tłuszczu z sezamu.
- Ulepić wałek – ja zrobiłam 2 wałki z każdego z „kolorów” i skręciłam je ze sobą otrzymując dwukolorową chałwę – zawinąć w folię spożywczą albo przełożyć do płaskiego pojemnika i włożyć do lodówki na przynajmniej kilka godzin.
- Chałwę przechowywać w lodówce, najlepsza jest po paru dniach ?. Jest dosyć trwała, znajoma trzymała ją w lodówce miesiąc i nic się nie stało – zresztą tu nie ma się co zepsuć, może ewentualnie zjełczeć (ale tego byśmy bardzo nie chcieli ?).
Porównanie wartości odżywczych dla 1 kawałka (10 g) chałwy ze sklepu i chałwy z mojego przepisu:
Produkt | Energia [kcal] | Białko [g] | Tłuszcze [g] | Tłuszcze nasycone [g] |
Węglowodany [g] | Cukry [g] |
Błonnik [g] |
Sklepowa chałwa (1 kawałek 10 g) | 52 | 1,3 | 3 | 0,4 | 4,7 | 2,9 | 0,7 |
„Moja” chałwa (1 kawałek 10 g) | 55 | 1,6 | 5,4 | 0,6 | 0,8 | 0 | 0,5 |






Chałwę zawsze w sporych ilościach przywożę sobie z Bałkanów. Tam smakuje ona zawsze najlepiej. Do zrobienia własnej chałwy zabieram się od bardzo, bardzo dawna i jakoś mobilizacji wciąż brak. A tak naprawdę jej zrobienie jest łatwe, tylko trzeba chcieć 😉
Tak, to bardzo proste! Nawet prostsze niż przywożenie z Bałkanów 🙂
Wydaje się prostę, ale jednak prościej kupić. I jeśli kupie mam pewność że się uda! 🙂
To jest tak proste, że nie może się nie udać! A otrzymujemy produkt, o którym dokładnie wiemy, z czego jest zrobiony i który nie zawiera cukru, którego niestety w sklepowej chałwie jest bardzo dużo. Naprawdę warto czasami podjąć niewielki trud zrobienia czegoś samemu, czegoś dużo zdrowszego i warto podzielić się z rodziną czy znajomymi, bo ich pochwały, jak spróbują, są wspaniałą motywacją 🙂