Tą zupę robiłam chyba ze dwa tygodnie temu, ale przepis wrzucam dopiero teraz z powodu totalnego braku czasu. Co nie oznacza, że wreszcie czas mam, ale raczej trochę mniej go nie mam. Dlatego szybko przejdę do rzeczy. Zupę bardzo polecam, nadal pamiętam jej smak, mimo że ją jadłam jakiś, wspomniany, czas temu. Ciekawe połączenie dyni i jabłek, dzięki czemu zupa jest naturalnie słodka, do tego rozgrzewające przyprawy – przydałaby się teraz, jak robi się zimno, brrr. Szkoda, że dynie w sklepach się kończą. Myślę, że taka zupa-krem z dyni przypadłaby do gustu nawet najbardziej „warzywoopornym”. Smacznego!
Składniki:
- dynia (polecam dynię Hokkaido o intensywnie pomarańczowym, zwartym miąższu)
- słodkie jabłka
- rodzynki
- orzechy laskowe
- mielony cynamon
- mielony kardamon
- mielony imbir
- gałka muszkatołowa
Wykonanie:
- Rodzynki namoczyć we wrzątku.
- Dynię umyć (odmiany Hokkaido nie trzeba obierać – hurra! można zaoszczędzić trochę czasu), przekroić na pół, wydrążyć miąższ i pokroić w grubą kostkę. Krojenie jest najtrudniejszym zadaniem w przygotowaniu tej banalnie prostej zupy.
- Dynię przełożyć do garnka, zalać wodą, tak, żeby dynia trochę wystawała ponad powierzchnię wody, zagotować.
- Jabłka umyć, wydrążyć gniazda nasienne, pokroić. Dodać do dyni po około 5 minutach gotowania i gotować razem aż składniki będą miękkie (około kolejne 5 minut – zależy od wielkości kawałków).
- Dolać wodę z moczenia rodzynek (bo po co ją wylewać?) i dokładnie zmiksować. Ewentualnie dolać więcej wody. Przyprawić sporą ilością cynamonu, pozostałe przyprawy dodać w mniejszych ilościach.
- Nalać na talerze/miseczki, posypać rodzynkami i posiekanymi orzechami.
Skomentuj