Szukając specjalisty do spraw żywienia można spotkać się z różnymi określeniami. Wzbudzają one często wątpliwości. Niejednokrotnie widziałam w internecie dyskusje dotyczące tego, czym różni się dietetyk kliniczny od „zwykłego”.
Czy dietetyk kliniczny jest „lepszy”?
Część osób przekonuje, że dietetykiem klinicznym jest osoba po studiach na uniwersytecie medycznym. Inni twierdzą, że dietetyk jest „kliniczny” jeżeli pracuje w szpitalu. Jeszcze inni uważają, że dietetykiem klinicznym zostaje się po ukończeniu dodatkowych kursów. A nawet spotkałam się z teorią, że niektórzy specjaliści dopisują sobie „kliniczny”, żeby podnieść sobie ego…
To wszystko nieprawda.
Po pierwsze: w Polsce nie ma oficjalnych specjalizacji dla dietetyków, jak to jest w przypadku lekarzy. Po drugie: wszystkie uczelnie oferujące kierunek „dietetyka” realizują bardzo podobny program kształcenia – większość przedmiotów i nauczanych zagadnień jest taka sama. Różnice między uczelniami oczywiście są, ale pewna „baza” jest wspólna dla wszystkich. Absolwenci tego kierunku zawsze mają wiedzę i z dietetyki klinicznej, i sportowej, i pediatrycznej i tak dalej.
Dlaczego niektórzy specjaliści opisują siebie jako „dietetyk kliniczny”?
Tak jak wspomniałam, w dietetyce nie ma oficjalnych specjalizacji. Jednak jest to dziedzina tak ogromna, że nie da się zajmować wszystkim. No dobra, da się, ale – przepraszam, będę okrutna – specjalista od wszystkiego to specjalista do niczego. Dietetyk, który pomaga dosłownie wszystkim – od pacjentów po operacjach bariatrycznych, poprzez kobiety ciężarne, karmiące i małe dzieci, po zawodowych sportowców nie może być we wszystkim dobry. Bo po prostu jest to niewykonalne.
Dlatego dietetycy mają swoje tematy, w których się specjalizują. Które dokładnie zgłębiają, są na bieżąco z doniesieniami naukowymi i zaleceniami postępowania w danych dziedzinach. Stąd biorą się określenia typu „dietetyk kliniczny”. Jest to termin wskazujący, w jakich zagadnieniach dana osoba się specjalizuje. „Dietetyk kliniczny” to inaczej „dietetyk, który specjalizuje się w dietetyce klinicznej”. Ale chyba sami przyznacie, że na wizytówce, w tytule profilu na Facebooku czy podczas zwykłej rozmowy łatwiej użyć takiego dwuwyrazowego określenia.
Nie tylko „kliniczny” ale też „pediatryczny”, „diabetologiczny”, „onkologiczny” itd.
Różne specjalności pociągają za sobą powstawanie różnych określeń. I tak możecie natknąć się na dietetyków endokrynologicznych, metabolicznych, diabetologicznych, nefrologicznych, onkologicznych, geriatrycznych, bariatrycznych, pediatrycznych, sportowych, holistycznych (w tym akurat przypadku mam wątpliwości, co miała na myśli osoba określająca siebie w ten sposób) i tak dalej.
Również psychodietetyk to tylko określenie specjalizacji. Nie istnieje taki „oddzielny” zawód jak psychodietetyk. Najczęstsze wątpliwości w tym temacie wyjaśniłam w artykule dla przychodni NZOZ Twoje Zdrowie.
Jak wybrać specjalistę?
Powtarzam to bardzo często i powtórzę raz jeszcze: szukając dietetyka dla siebie koniecznie upewnij się co do wykształcenia danej osoby. Uważaj na dietetyków po kursach, a jeżeli dietetyk ukończył coś co się nazywa akademią/szkołą/instytutem jakiśtam i pierwszy raz o czymś takim słyszysz, to sprawdź w internecie, co to jest. Kilkunastogodzinne kursy dietetyki oferują firmy o nazwach sugerujących uczelnie wyższe i nawet poświadczone certyfikatem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, który to certyfikat nawet potrafi wyglądem przypominać dyplom ukończenia studiów.
Podsumowując, nazwa „dietetyk kliniczny” to wskazówka, czym dana osoba się zajmuje. W tym wypadku pracą z osobami chorymi. Zakres dietetyki klinicznej jest bardzo rozległy i widzę, że coraz częściej specjaliści bardziej precyzują swój obszar pracy używając określeń: diabetologiczny, endokrynologiczny, onkologiczny, nefrologiczny, metaboliczny, kardiologiczny itd.
Przy czym wcale to nie znaczy, że ktoś mianujący się „tylko” dietetykiem, jest gorszy. Nie ma obowiązku używania tych bardziej precyzyjnych określeń. Jedynym oficjalnym zawodem jest po prostu dietetyk, a cała reszta to określenia całkowicie nieoficjalne, aczkolwiek coraz bardziej popularne. Czy to dobrze? Z jednej strony ma to pomóc potencjalnym pacjentom/klientom w znalezieniu odpowiedniego specjalisty, a z drugiej – wywołuje wątpliwości i może być opacznie zrozumiane.
Grafiki na licencji CC0, pch.vector, Freepik na freepik.com
Skomentuj