Studia – kierunek: dietetyka

Teraz będzie post z całkiem innej beczki. Nie będzie to przepis ani porady odnośnie zdrowego odżywiania. Bez wątpienia ten wpis szczególnie zainteresuje osoby, które rozważają pójście na studia na kierunek „dietetyka”, ale wszystkich innych również zachęcam do przeczytania. Chciałabym w nim przedstawić umiejętności i wiedzę, jakie moim zdaniem są potrzebne dobremu dietetykowi. Dlatego myślę, że warto wiedzieć, że byciem dietetykiem – takim „prawdziwym”, rzetelnym dietetykiem – wcale nie jest takie proste, jak może się wydawać. 

Zanim przejdę do meritum, chciałabym Was uświadomić, co do pewnych kwestii związanych z zawodem dietetyka, ponieważ wiele osób może tego nie wiedzieć. Zawód dietetyka w Polsce nie jest uregulowany prawnie (aczkolwiek projekt ustawy o tym zawodzie kiedyś powstał, ale już od wielu lat „zamarza” sobie w najlepsze w „sejmowej zamrażarce”). Konsekwencja jest taka, że każdy, ale to dosłownie każdy, może siebie nazywać dietetykiem. Więc, zwłaszcza ostatnimi czasy, jak grzyby po deszczu pojawiają się osoby uważające się za specjalistów od odżywiania. Często określamy ich jako „samozwańczych dietetyków”. Są to osoby co najwyżej po kursach, ale na pewno nie po studiach. Niestety takie osoby często mają niesamowitą siłę przebicia, potrafią stać się sławne w ciągu paru miesięcy. A nie zawsze ten, kto jest sławny, jest jednocześnie dobry w tym, co robi. Niestety takie osoby potrafią skutecznie psuć i tak niską renomę tego zawodu w Polsce. Piszę o tym nie dlatego, że zamierzam dzielić dietetyków na „dobrych” i „złych”czy „prawdziwych” i „nieprawdziwych”*. Wykształcenie to jedno, a pasja i zaangażowanie w wykonywany zawód to coś innego. Piszę, żebyście mieli tego świadomość, żebyście szukając dietetyka postanowili może czegoś więcej się o tej osobie dowiedzieć.

 
* używanie przeze mnie określeń tego typu w tekście nie ma na celu wartościowania. Mam na myśli osobę, która posiada rzetelną wiedzę, opartą na dowodach naukowych i wykonującą swój zawód z pasją i zaangażowaniem. 
 
To teraz przejdę do głównego tematu tego wpisu. Będą to moje opinie i moje doświadczenia, jako osoby kończącej swoją 5-cio letnią przygodę ze studiowaniem kierunku „dietetyka” na jednej, pewnie, z bardziej wymagających uczelni w kraju. Ja poszłam na ten kierunek, bo tego chciałam. Nie był to dla mnie plan B, jak nie dostanę się na inne wymarzone studia. Jakbym chciała iść na medycynę czy farmację, to bym się dostała. Ale nie, ja chciałam iść na dietetykę. Wiem, że część osób traktuje ten kierunek jako wyjście awaryjne. Jeżeli masz studiować ten kierunek będąc jednocześnie nieszczęśliwym i sfrustrowanym, że nie udało ci się dostać gdzieś indziej, to moim zdaniem, nie ma to sensu. To jest kierunek dla pasjonatów, bardzo wiele trzeba się samemu nauczyć. Nie chcę nikogo zniechęcać, ale naprawdę warto dobrze przemyśleć wybór kierunku studiów. Znam osoby, które po ukończeniu licencjatu stwierdziły, że za żadne skarby nie będą pracować w zawodzie. To po co te 3 lata studiów? Jeżeli w ogóle dietetyka Cię nie kręci i na pewno nie zacznie – odpuść. 
Podsumowując – dobry dietetyk powinien być pasjonatem.

Żeby dostać się na dietetykę trzeba zdawać maturę z biologii i/lub chemii. Bez wątpienia jest to kierunek dla osób po klasie biol-chem w liceum. I naprawdę wierzcie mi, na tych studiach bardzo się przydaje dobrze ugruntowana wiedza zarówno z biologii, jak i chemii na poziomie rozszerzonym. Bez tego jest ciężko na różnych chemiach, biochemiach, anatomiach, fizjologiach, mikrobiologiach i tym podobnych. Przydają się też podstawy fizyki, z matematyką też warto być za pan brat, bo trochę jednak siedzenia w cyferkach jest. Jednak tutaj poziom podstawowy w zupełności wystarczy. Co jeszcze się przydaje? Na pewno znajomość języka angielskiego. Żeby być dobrym dietetykiem, trzeba znać najnowsze doniesienia naukowe, warto przeglądać wyniki badań – a te przeważnie publikowane są w języku angielskim. Eee tam, przecież są translatory! Okej, translator też się przydaje, ale język naukowy jest dosyć specyficzny i translator nieraz kiepsko sobie z nim radzi i serwuje niezłe brednie. Translator może przetłumaczyć niezrozumiałe słowa, ale nie przetłumaczy sensu. Dlatego bez znajomości angielskiego ani rusz. Idąc dalej (ale jak to? jeszcze?), dietetyka jest dziedziną interdyscyplinarną. Poza wiedzą z zakresu przedmiotów ścisłych, przydaje się też wiedza, a przede wszystkim umiejętności humanistyczne. Tak to wygląda, że trzeba być wszechstronnym. W końcu praca dietetyka polega na kontaktach z innymi ludźmi, ważna jest empatia, odpowiednie podejście, umiejętności interpersonalne. Stąd na studiach pojawia się sporo przedmiotów humanistycznych – przede wszystkim psychologie, socjologie, ale także przedmioty prawnicze. Oczywiście istnieją pewne różnice między uczelniami, ale dietetyka to mieszanka wszystkiego. Według mnie także znajomość ojczystego języka wyniesiona z zajęć języka polskiego, jest ważna. Już pomijam fakt, że po prostu wypadałoby go znać. Nie trzeba być od razu polonistą, nie każdy dietetyk zajmuje się pisaniem obszernych artykułów, ale wstyd byłoby robić błędy w zaleceniach, które przekazuje się pacjentom. Swobodne posługiwanie się językiem pomaga też w takim formułowaniu zdań, żeby były one zrozumiałe. 
Podsumowując – dietetyk powinien mieć dosyć wszechstronny umysł, dużą wiedzę z zakresu biologii i chemii, znajomość angielskiego i umiejętności humanistyczne. 
W byciu dietetykiem przydaje się także bycie kreatywnym i twórczym.
 
A teraz przejdę do czegoś, co osobiście bardzo lubię – gotowanie. Czy dietetyk musi umieć gotować? Czysto teoretycznie – nie, to nie studia gastronomiczne, nie jest się szefem kuchni ani kucharzem. Ale ja sobie tego nie wyobrażam. Myślę, że dietetyk powinien umieć gotować. Nie są mu potrzebne umiejętności kucharzy z restauracji odznaczonych gwiazdkami Michelin. Jednak powinien umieć gotować i powinien lubić gotować. Powinien być otwarty na nowe potrawy, produkty, smaki. Jak się ugotuje coś samemu, zdobywa się nie tylko umiejętności, ale i wiedzę. Wiedzę jak i do czego coś wykorzystać, jak to zamienić, jak doprawić jakąś potrawę i mnóstwo innych. Moim zdaniem jest to bezcenna wiedza, której na studiach się nie zdobędzie, a ma naprawdę ogromne zastosowanie praktyczne. O gotowaniu mogłabym pisać długo, bo mam chyba bzika na tym punkcie, ale to tyle w temacie.
Podsumowując – dietetyk powinien umieć i lubić gotować, ale nie musi mieć bzika na tym punkcie ☺.


Kończąc, bycie dietetykiem wcale nie jest usłane różami. Trzeba być stale na bieżąco, wiele się zmienia, jest to dyscyplina, która dynamicznie się rozwija i pojawia się wiele badań naukowych w tym zakresie. To także bardzo szeroka dziedzina, a sam dietetyk powinien być wszechstronny. Bycie dietetykiem to nieustanne uczenie się, doszkalanie czy to samemu czy na kursach. Dlatego jest to zawód dla pasjonatów. A jednocześnie może być to zawód bardzo pasjonujący, bo jest to dziedzina naprawdę ciekawa, a chociażby wypróbowywanie nowych potraw może sprawiać ogromną frajdę. Mam nadzieję, że dla przyszłych studentów moje rady okażą się cenne, a reszta osób zacznie inaczej postrzegać profesję dietetyka. Myślę, że jest to zawód zasługujący na docenienie. Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu zapamiętacie, że nazywanie siebie dietetykiem nie musi iść w parze z wykształceniem i będziecie przychylnie patrzeć na osoby, które ukończyły studia na tym kierunku i jednocześnie wykonują ten zawód z pasją i zaangażowaniem.

Zdjęcia na licencji CC0, pixabay.com

Tags: No tags

2 komentarze

Skomentuj

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.